Udało się nie tylko jemu
Owszem, udało się byłemu idealnie mnie zniszczyć. Łudzona obietnicą dobrej pracy, domu wyjechałam po rozwodzie w stronę rubieży z nadzieją na lepsze życie.
Lepsze życie? Tam dopiero dostałam szkołę życia. Mentalność ludzi inna, skierowana tylko na pieniądz. Powiecie pewnie a co z pomocą znajomych? Słowa sobie a czyny sobie. Pamiętam, że najbardziej bolało jak traciłam praktycznie wszystko, godność też. Nawet mój facet..ehh, ciężko się pisze o kimś z kim wiąże się nadzieje na nowe lepsze życie a wychodzi tak znajomo. Wychodzi dupa przez wielkie D.
Oczywiście jesteśmy dalej razem ale jak to mówią raz stracone zaufanie trudno odbudować. I to jest niestety prawda.
Któż nie ma problemów osobistych, prawda? W sumie każdy je ma większe, mniejsze, ale są. Bolą te, które dotyczą dzieci i CIEBIE bezpośrednio. Podobno od problemów nie da się uciec, trzeba stawić czoła. Tylko dlaczego to tak trudne i czasami nie jest wykonalne?